Zapomniana kopalnia talentów, czyli rekrutacja przez Google+

Google+ jest wielką rekrutacyjną anomalią. Ma więcej aktywnych użytkowników niż LinkedIn, bogatszy profil danych i oferuje dostęp do bardzo cennych nisz kandydatów. Dodatkowo jest całkowicie darmowy. Dlaczego zatem agencje rekrutacyjne nie korzystają z takiego wchlarza możliwości? Jedynym sensownym wytłumaczeniem może być tylko brak wiedzy na temat Google+.

Łączna baza użytkowników Google+ to ponad 1 mld ludzi, druga po Facebooku sieć, jeśli chodzi o potencjalny zasięg. Badania demograficzne jasno pokazują, że Google+ ma silną rzeszę aktywnych odbiorców zwłaszcza wśród specjalistów IT (czyli najbardziej poszukiwanych pracowników) oraz wśród studentów. Co prawda nie wszyscy użytkownicy uzupełniają swoje profile tak kompleksowo, jak się to z reguły robi na LinkedIn, ale jest to równoważone przez bogactwo informacji pośrednich, które rekruter może wydobyć obserwując dany profil. Widząc np. dzielone treści, przynależność do konkretnych grup i społeczności, osoba rekrutująca może dowiedzieć się o wiele więcej na temat potencjalnego kandydata, niż czytając najbardziej profesjonalne CV.

O obecności na Google+ należy myśleć w podobnych kategoriach, co o tworzeniu profilu na LinkedIn. Własne konta na Google+ powinni mieć zarówno poszczególni rekruterzy, jak i firmy rekrutacyjne. W porównaniu z LinkedIn z profilem firmowym na Google+ można zrobić niemal wszystko, nie mówiąc o tym, że jest to wizytówka marki i w wynikach wyszukiwania (na frazę będącą nazwą firmy) pojawia się na wyróżnionym miejscu. Warto zadbać o to, by profil firmowy tętnił życiem: należy wykazywać aktywność w danej społeczności, czy grupie ekspertów i odpowiadać na ich posty, zanaczając +1 (odpowiednik „like” na FB). Dzięki temu budujemy swój wizerunek jako eksperta w danej dziedzinie – coś, co na LinkedIn można osiągnąć jedynie poprzez płatne reklamy. Znaczenie tego jest ogromne, szczególnie dla wszystkich rekruterów, którzy działają przy ograniczonym budżecie.

You may also like...